Connect with us

BARLINEK

Amelia Wieczorek: Chciałabym, by każdy mógł sam decydować o swoim życiu

Opublikowane

w dniu

Amelia Wieczorek, pomimo że ma dopiero 17 lat, stała się symbolem walczących kobiet w Barlinku. Pomimo wezwań na komendę policji na przesłuchania, nie zamierza się poddać i manifestuje swoje zdanie w sprawie polityki aborcyjnej. Rozmawiamy z młodą mieszkanką Barlinka o protestach kobiet, kobiecej sile i walce o prawie do decydowania o swoim życiu.

 

Jak to się stało, że wzięłaś udział w protestach kobiet?
– Wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest krzywdzący dla kobiet, zresztą nie tylko kobiet, ponieważ dotyczy szeroko pojętych praw człowieka. Tego, czy każdy z nas może decydować o swoim życiu. W pewnym momencie poczułam, że samo udostępnienie posta w mediach społecznościowych to za mało. Chciałam pokazać, jakie mam zdanie w tej sprawie i wzięłam udział w proteście.

A niedługo później dostałaś wezwanie na komendę policji, która uznała Ciebie za organizatorkę protestu.
– Policjanci chcieli mnie ukarać pouczeniem, ale nie zgodziłam się, ponieważ nie czuję się winna. Dostałam kolejne wezwanie na przesłuchanie, ale pierwotny termin został przełożony i czekam na wyznaczenie kolejnego.

Policjanci nierzadko przyznają, że popierają protesty kobiet. Ciebie tymczasem wzywają na komendę.
– To prawda, często słyszymy, że funkcjonariusze prywatnie protestujących popierają i zgadzają się z ich postulatami. Ale słyszymy też, że są ogromne naciski, by karać protestujące kobiety.

A jak patrzą na Twoją postawę rówieśnicy?
– Podchodzą do tego z dużym zrozumieniem, otrzymuję od nich mnóstwo słów otuchy. Wielu z nich jest tego samego zdania, jak ja.

Ale nie wszyscy chodzą protestować.
– Każdy wybiera swoją drogę, niektórzy są aktywni w mediach społecznościowych, niektórzy popierają protesty, ale tego nie okazują. Jeszcze inni wychodzą na ulicę i manifestują swoje zdanie.

A nauczyciele w szkole jak patrzą na Twój udział w protestach?
– Nie robią żadnych problemów. W szkole, w której się uczę, szanuje się prawo do własnego zdania, wolności wypowiedzi.

Myślisz, że te protesty cokolwiek zmienią?
– Wierzę, że w kobietach drzemie wielka siła, która przyczyni się do zmian. Wiadomo, nie będzie to łatwe, ale nie można się poddawać.

Po tym, jak zrobiło się głośno wokół Twojej osoby, otrzymywałaś pogróżki od osób popierających działania obecnego rządu?
– Na szczęście nie, nie było pogróżek. Ale w sieci pojawiały się negatywne komentarze na temat protestujących w Barlinku kobiet.

Pomimo problemów z policją, będziesz brała udział w kolejnych protestach?
– Jeśli będą organizowane, to tak.

Zachęciłabyś inne kobiety do uczestnictwa?
– Każdy musi decydować sam za siebie. Jeśli czuje potrzebę wykrzyczenia swojej złości, ma prawo to zrobić podczas spontanicznego protestu.

Twoja walka o prawa kobiet to nie tylko to, co się dzieje teraz. To również przyszłość…
– To prawda. Sądzę, że wielu ludzi dziś nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, co się wydarzy w przyszłości i jakie konsekwencje będzie miał wyrok Trybunału Konstytucyjnego na życie każdego z nas. Dzisiaj można mówić, że mnie to nie dotyczy, ale za kilka miesięcy… za kilka lat może dotyczyć.

Walczysz więc o prawa nie tylko swoje.
– Chciałabym, by każdy mógł sam decydować o swoim życiu. To podstawa swobód obywatelskich. A to prawo jest każdemu z nas odbierane.

Starsi ludzie protestują rzadziej. To kwestia znajomości powagi problemu?
– Prawdopodobnie tak. Młodzi ludzie patrzą na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z perspektywy praw człowieka i nauki. Wiedzy, jaką dysponuje współczesna medycyna. Starsi ludzie często na ten problem patrzą z nie z perspektywy nauki, ale religii.

 

Foto: Marcin Szkolnicki