Connect with us

MYŚLIBÓRZ

Milena Kwiatkowska: Oni nie są od zaglądania w prywatne życie każdego człowieka

Opublikowane

w dniu

Milena Kwiatkowska jeździ na wózku inwalidzkim i jak mało kto wie, co przeżywa kobieta, która straci swoje dziecko. Jest symbolem protestujących kobiet w Myśliborzu wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego ograniczającego możliwość aborcji, nawet w sytuacji zagrażającej życiu. Rozmawiamy z nią o protestach, światopoglądzie i tragedii, jakiej nie brakowało w jej życiu.

 

Mileno, pomimo zarzutów ze strony policji i groźby procesu sądowego, wciąż wykazujesz się ogromną odwagą i mówisz otarcie, że się nie poddasz w walce o prawa kobiet do decydowaniu o własnym życiu i zdrowiu. Skąd w Tobie tyle siły?

– Siłę do walki dają mi osoby, które wychodzą na ulicę i głośno mówią NIE władzy rządzącej.

Jeździsz na wózku inwalidzkim, sama masz w swoim życiu zapewne mnóstwo problemów, tymczasem walczysz o zdrowie i życie innych kobiet.

– Tak, walczę o inne kobiety, wiem co to znaczy pogrzeb dziecka. Wiem przez co kobieta może przejść po stracie dziecka i jaka to trauma.

Jak to się stało, że jeździsz na wózku inwalidzkim?

– Przeszłam trzy poronienia, gdzie skutkiem ubocznym jest zakrzepica. W tym wypadku nie zostałam powiadomiona, że może dojść do takiej sytuacji. Na skutek zakrzepicy straciłam nogę.

Co dla Ciebie oznacza wyrok Trybunału?

– Wyrok Trybunału jest niesprawiedliwy dla kobiet i ich przyszłości.

Wierzysz, że protesty cokolwiek zmienią? Obecny rząd daje wyraźny sygnał, że zdanie kobiet nie ma dla niego znaczenia.

– Nie wiem czy strajki cos zmienią, mam nadzieję, że tak.

Jak postrzegasz kościół katolicki w tej sytuacji?

– Kościół to tylko budynek utrzymywany przez wiernych.

Mówisz, że to tylko budynek, ale kapłani w zdecydowanej większości stoją po przeciwnej stronie barykady i wiernych nastawiają przeciwko protestującym kobietom.

– Bo kapłani mają zyski z tego. Natomiast prawda o pedofilii wciąż jest zamiatana pod dywan.

Sugerujesz, że dopóki kościół nie rozliczy się za pedofilię, nie ma prawa zajmować stanowiska w sprawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego?

– Kościół i księża nie mają prawa ingerować w cudze życie, są do głoszenia słowa bożego, a nie do zaglądania w prywatne życie każdego człowieka.

Byłaś przesłuchiwana przez policję. Jak Ciebie traktowali na komendzie?

– Policja w moim przypadku zachowywała się przyzwoicie. Nie byłam tak potraktowana, jak słynna nasza babcia Kasia. Fakt, były zastraszenia, że sąd może dać większą karę, ale nie ugięłam się pod tym względem.

A jakiej kary dla Ciebie chciała policja?

– Mandat w wysokości 500 złotych.

Są takie kobiety, także w Myśliborzu, które nie protestują i nie zamierzają. Jak myślisz, dlaczego nie identyfikują się z protestującymi?

– Każdy ma swoje zdanie na temat aborcji. I każdy ma prawo do decydowania o sobie. Są kobiety, które chcą wyjść i strajkować i strajkują. Te, które nie czują potrzeby protestu, tego nie robią.

Są też takie kobiety w Myśliborzu, które na protest chciałyby pójść, ale się boją.

– Ja też się boję wychodzić. Nie wiem, co przyniesie kolejny spacer, boję się aresztowania, jak to się dzieje w większych miastach. Ale czasami strach ma tylko wielkie oczy.

Najprawdopodobniej staniesz przed obliczem sędziego. Liczysz na uniewinnienie i zrozumienie ze strony sądu?

– Nie wiem, co będzie kiedy dojdzie do sprawy sądowej. Szczerze jeszcze o tym nie myślę.

Gdyby doszło do protestów o wolność mediów, też byś wyszła na ulicę?

– Tak, protest samochodowy robiliśmy jako forma strajku kobiet i lokalnych przedsiębiorców, media są za kobietami… przepraszam wolne media… więc czemu mam też siedzieć cicho w tym momencie?

Czujesz, że oczy wielu kobiet w Myśliborzu są zwrócone na Ciebie? I że wiele osób Cię podziwia?

– Czy podziwia? Nie wiem. Jestem, jaka jestem, lubię krzyczeć. Do bohaterów też się nie zaliczam, dla mnie bohaterami są te osoby, które mają odwagę wyjść i krzyczeć razem ze mną.