DĘBNO
Tajemnicze kradzieże na cmentarzu w Różańsku. Ginęły świeżo posadzone kwiaty
Ginęły przede wszystkim bratki, które nie są drogie. Tajemniczy złodziej grasował na niewielkim cmentarzu w Różańsku. „To pierwszy raz, nigdy wcześniej nikt nie okradał i nie dewastował grobów” – mówi sołtys Justyna Baranowicz.
Mieszkańcy Różańska byli zdezorientowani. Dbając o groby bliskich, robili wiosenne nasadzenia kwiatów. W pewnym momencie wszystkie zaczęły ginąć. Wartość bratków (one gięły najczęściej) nie była duża jeśli chodzi o koszty zakupu, ale zostało naruszone zaufanie mieszkańców.
– Wszyscy się w Różańsku znamy, przez myśl nam nie przeszło wcześniej, że ktokolwiek z nas mógłby się posunąć do tego, by kraść kwiaty z cmentarza – mówi sołtys Różańska, Justyna Baranowicz. – To pierwszy raz, nigdy wcześniej nikt nie okradał i nie dewastował grobów. Nie powiem, żebyśmy podejrzewali kogokolwiek z mieszkańców, ale pojawił się pewien niepokój – relacjonuje.
Mieszkańcy wsi nie zgłosili kradzieży na policję, ale sami wzięli sprawy w swoje ręce. Udało się ustalić.. sprawcę.
– Okazało się, że winowajca przychodził na cmentarz z pobliskiego lasu z całą rodziną – uśmiecha się Justyna Baranowicz.
Tajemniczym złodziejem okazało się… niewielkie stado saren. Na teren cmentarza wchodziły przez otwarte furtki. Jeśli znajdowały świeżą roślinność, to ją spożywały. Teraz mieszkańcy są ostrożniejsi i apelują do swoich sąsiadów o zamykanie furtek wejściowych na cmentarz.